„Debiut”, galeria Alternatywa, Gdańsk, Polska, grudzień 2005

Ewa Kalińska za główny temat swoich prac obrała martwą naturę. Chociaż tych obrazów w dorobku artystycznym pani Ewy jest najwięcej, to trzeba powiedzieć, że inne wątki również się pojawiają. Na równi z malarstwem stawia rysunek, nie są to robocze szkice, choć i takie się zdarzają.

Rysunek stał się dla autorki ważnym środkiem wypowiedzi, utwory te traktuje bardzo serio. Jej rysunek jest autonomiczny, niezależny, silny, zdecydowany. Wszystkie prace dotyczą jednego motywu – postaci ludzkiej. Punktem wyjścia jest natura, którą pani Kalińska stara się przetransformować.

Od wielu lat śledzę jej poczynania artystyczne, pamiętam prace, które powstawały w Europejskiej Akademii Sztuk w Warszawie. Jej profesorami byli wybitni artyści: prof. Barbara Szubińska, Franciszek Starowieyski, Jerzy Duda-Gracz. Ważnym etapem edukacji artystycznej była Akademia Multimedialna w Gdańsku. To tu w rodzinnym mieście poszerzała wiedzę plastyczną. Będąc w pracowni prof. Wojciecha Mokwińskiego zainteresowała się grafiką komputerową, działaniami z pogranicza sztuk. Trzeba podkreślić, że szkołę tą ukończyła z wyróżnieniem.

Istnieją artyści, którzy zawężają swoje pole działania, żeby zbudować swoją prawdę o świecie, inni jak wiemy odnajdują własny świat całe życie, szukając w różnych kierunkach. Tu nie ma jednej zasady. Autorka jest zwolenniczką opcji pierwszej. Martwa natura, postać ludzka to tematy do których ciągle powraca, starając się je pokazać za każdym razem inaczej i lepiej.

Debiut malarski ma miejsce dzisiaj, ale pani Ewa w życiu artystycznym uczestniczy od wielu lat. Wystawa w galerii Alternatywa daje możliwość zaprezentowania szerszemu gronu osób prac malarskich i rysunkowych młodej i utalentowanej artystki. Osobiście z dużym zainteresowaniem czekam na następne prezentacje twórczości pani Ewy.

Marek Model, 2005

 

ALTERNATYWA jest niewielką galerią położoną na ulicy Mariackiej. Ożywia ona tę uliczkę starych kamienic i bursztynu wystawiając w swoim wnętrzu dzieła sztuki współczesnej.

W środę 7 grudnia w tej właśnie galerii swój „Debiut” (bo taki tytuł nosiła wystawa) miała Ewa Kalińska, gdańska artystka, którą interesuje martwa natura i ciało kobiece. Autorka pokazała publiczności prace o tej tematyce powstałe w ciągu ostatnich dwu lat.

Obrazy przedstawiające martwą naturę charakteryzują żywe barwy, choć w pojedynczych dziełach często dominuje jeden kolor, który określa całokształt. I tak na przykład kolory żółte i brązowe dominują w dwóch obrazach, które przedstawiają przedmioty związane z kuchnią. Ciepło barw odbija ciepło domu. Na obrazach przedstawione są produkty takie jak chleb, ser, jajka a więc tylko to, co w życiu najpotrzebniejsze, niezbędne, proste i piękne w swojej prostocie. Brak tu przerysowania, zbędnych ozdobników. Tak samo zresztą artystka przedstawia ciała kobiet.

Wielkim atutem przedstawionych aktów jest to, że kobiety na nich ujęte odbiegają od obecnie przyjętych kanonów, a mimo to są piękne. Ich ciała są naturalne, ciemna, wyraźna kreska wręcz uwypukla to, co obecnie zwykliśmy uznawać za mankamenty naszego ciała, czyli obwisłe pośladki i biusty, wypukłe brzuchy, nieregularne rysy twarzy. Piękno przedstawionych kobiet nie wynika z piękna ich ciał. Ono kryje się w głębi. Kobiety na jej obrazach są jakby uśpione, leżą lekko przegięte, niby wybudzone z pięknego snu, który nie pozwala im wrócić do rzeczywistości. Piękno kobiet podkreśla malarka też w bardzo subtelny sposób kolorem. Delikatne, pastelowe barwy łagodzą ostrość linii ciała, rozjaśniają postaci, dają do zrozumienia, że piękno postaci leży w ich wnętrzu, że kobiecość nie wynika z wyglądu ciała, a ze świadomości bycia kobietą.

Szczególny zachwyt oglądających wzbudziły „Akty” przedstawiające nagie anioły. Daleko im jednak do wizerunków jakie znamy z tradycyjnego ujęcia. Tu także artystka przedstawiła nagie kobiety, które na dodatek są zmęczone. Mają one pochylone głowy, opuszczone ręce. Widać, że życie ich nie oszczędzało, a jednak nie straciły swojej anielskości. Choć ich skrzydła bezwładnie zwisają, to mogą jeszcze nie raz wzbić się w powietrze i zadziwić wszystkich swoim pięknem. I znów kolory, w jakich pokazane są kobiety, są delikatne, pastelowe, dominują brązy i beże, jedynie na jednym obrazie, który można nazwać „zimowym” przeważa tonacja bieli i niebieskiego. Nie bez znaczenia jest tu także, że skrzydła są wyklejone prawdziwymi piórami. To dodaje im realizmu i magii jednocześnie, bo zawsze istnieje ryzyko, że przedstawione anioły rozwiną je i odlecą.

Magdalena Tomkowska, 2006